Ta witryna wykorzystuje pliki cookie, dowiedz się więcej Zgadzam się

Vinarte from Romania - relacja z degustacji

2013/10/13



Lata sześćdziesiąte XX wieku były szalone – beatlemania, Woodstock, pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu, Wietnam, rozwój op-artu. A jeszcze wtedy w Rumunii uruchomiono szeroki program sadzenia winorośli. Państwo ze stolicą w Bukareszcie co prawda do 2005 roku zmniejszyło uprawy krzewów winnych, jednak nadal pozostaje szóstym co do wielkości producentem wina w Europie i dziewiątym na świecie. W przeciwieństwie jednak do sąsiednich krajów, Rumunia wypija sporą ilość swoich win.




Istnieje legenda, wedle której król Daków – Burebista – nakazał w I wieku naszej ery wykarczować winnice w obawie przed wrogimi koczownikami, którzy podobno mieli chrapkę na poznanie produkcji wina. Jednak nie przeszkodziło to z powodzeniem wytwarzać win z odmian Feteasca neagra, Feteasca alba, Babeasca negra czy też swojskiej Tamaioasa Romanesca.

 



Producent Vinarte, którego wina importują Wina Szlachetne, ale nie te znane od dłuższego czasu winomanom, tylko te należące do Lider & Partners, nie należy w Rumunii do żółtodziobów. Posiada bowiem 400 ha winnic w regionach Dealu Mahre, Mehedinti oraz Samburesti. Sauvignon Blanc Starmina Cuvee D’Excel lence 2012 przyniósło ze sobą nuty świeżych szparagów, było dość szczypiące w ustach z nieco wystającym alkoholem, ale wszystko zgrabnie spięte w interesującą całość. Rozczarował Riesling Starmina Cuvee D’Excellence 2010, oferując zaledwie aromaty świeżo skoszonej trawy, gorzkie usta, dość krótkie, intensywna z mdłą końcówką. Dobrego wrażenia nie zrobiła Tamaioasa Romaneasca Starmina 2010, przepełniona kontrowersyjnymi wermutowymi nutami, wydała się dość przygaszonym winem z nikłą kwasowością. Z czerwienią było dużo lepiej - Merlot Prince Mircea Starmina 2011 uwodził dość wysoką kwasowością, soczystymi nutami przejrzałych śliwek i jagód, wyróżnił się dobrą równowagą. Jego "kolega w szczepie" nie zrobił aż tak dobrego wrażenia, gdyż Merlot Prince Matei 2012 był dość powściągliwym, raczej zamkniętym winem, jakieś nuty śliwki i niska kwasowość grały w tle. Mieszane uczucia miałem co do Feteasca Neagra Villa Zorilor 2011, bo czyż można dać się uwieść winu z nutami śmietanowymi, ziemistymi oraz ziemniaków? W ustach jedynie wrażenie żutego tytoniu. Występ zakończyła niechlubnie Nedea Vinarte 2011, świdrując kwasowością, racząc kompotowością i drażniąc agresywnym alkoholem.

Długa droga przed winiarską Rumunią, która posiada dobry klimat do uprawy winorośli, wykształconych enologów i winiarzy, jednak kiedy zachłyśnie się samouwielbieniem porównując się do Bordeaux, wtedy nawet zagraniczny kapitał nie pomoże.
         

Degustowałem na zaproszenie Vinarte.

tekst i foto:  Michał "WineMike" Misior


Komentarze

Sama prawda o winach rumuńskich, bo ciężko trafić na te wysokiej jakości. Rumuńscy winiarze często mają niestety głowę w obłokach, ale miejmy nadzieję, że to się zmieni.

mi się SB podobało. W swojej cenie było winem przyzwoitym (kwasowość, czuć było Sauvignona, przyzwoite). kompletnie rozczarował mnie Tamaiosa (mająca coś z Muskata), jednak nadal w swojej cenie bardzo sprzedawalna - ot bezpieczne wino na prywatkę z wyraźnym cukrem resztkowym. Merlot 2012 słaby (rocznik był bardzo deszczowy w tym regionie), Feteasca mi się za to podobała.

Zaloguj się aby skomentować ten tekst


Zaloguj się do serwisu aby obserwować aktywność innych użytkowników i odbierać od nich wiadomości.