Ta witryna wykorzystuje pliki cookie, dowiedz się więcej Zgadzam się

Kącik Jerzego - Spotkania z winami piemonckimi

 

Polacy chętnie i często jeżdżą do Włoch. Są to wyjazdy do Trentino (w Dolomity czyli na narty), do Rzymu (pielgrzymki i zwiedzanie), i oczywiście, do Toskanii (wino, krajobraz, zabytki i jedzenie). Inne regiony nie cieszą się aż takim powodzeniem, a szkoda. Chcę dzisiaj zachęcić Was do odwiedzania Piemontu.

 

W Piemoncie parę lat temu już byliśmy, a Nebbiolo jest jednym z naszych ulubionych szczepów. Tyle że wtedy była to wycieczka samochodowa więc jako kierowca ani nie byłem w stanie skupić się na oglądaniu widoków, ani na degustowaniu lokalnych win. Zachowałem jednak żywe wspomnienia szczególnie z Festiwalu Wina w Albie i tam właśnie postanowiliśmy się powtórnie wybrać. Wybraliśmy na ten cel weekend majowy, kiedy pogoda już świetna a turystów jeszcze mało. Wybraliśmy się tam samolotem i pociągiem więc żadnych ograniczeń z degustacjami o dowolnej porze dnia nie było. 

 

A teraz kilka słów o winach piemonckich, oczywiście z pozycji laika.  Piemont jest często porównywanydo Burgundii, a  ich królewski szczep Nebbiolo do Pinot Noir.  Moim zdaniem jest w tym dużo racji, jako że  oba  te rejony i szczepy oferują najwspanialsze wina.  Ale z drugiej strony, Nebbiolo to nie jest szczep łatwy ani dla właścicieli winnnic, ani dla producentów wina, ani, niestety, dla …. konsumentów. To ostatnie  wynika z faktu, że w swojej młodości czy to Barbaresco, czy Barolo potrafią być bardzo szorstkie, z bardzo wysoką kwasowością, ostrymi garbnikami i brakiem substancji. Sam się o tym nieraz przekonałem, a już szczególnie w trakcie tego pobytu, jako że wzięliśmy udział w publicznej degustacji właśnie wchodzących na rynek trzyletnich Barbaresco z roku 2015. Muszę powiedzieć, że po zbadaniu 21 próbek pochodzących od różnych producentów byliśmy solidnie zakwaszeni i nieco poparzeni  taninami. Na szczęście podawano do tych win świetne piemonckie potrawy.

 

Degustacja Barbaresco 

Degustacja Barbaresco

Później sobie to zrekompensowaliśmy próbując Barolo od Giovanniego Rosso z roku 2005 i to był absolutny odjazd. Było to wino pełne, z biegiem lat nabrało gładkości i harmonii.  Do początkowych aromatów czerwonych owoców dołączyły nuty lukrecji, herbaty i smoły. Moim zdaniem, nie powinno się tych win (Barolo czy Barbaresco) pić wcześniej niż po 10 latach od zbioru. To oczywiście oznacza wyraźnie wyższą cenę albo … wymaga dużo cierpliwości. Można od tego dylematu uciec wybierając wino od producentów stosujących nowoczesne metody, produkujących wino szybciej dojrzewające. Można też próbować Nebbiolo Lange lub inne piemonckie szczepy, takie jak Barbera  czy Dolcetto, jako że można trafić na bardzo dobre egzemplarze. Niemniej  Barolo i tak pozostanie dla mnie królem. 

 

Nawiasem mówiąc nie zgadzam się z opinią, że Piemont nie oferuje dobrych win białych. Dla nas Roero Arneis jest wielkim winem. Próbowaliśmy go przy różnych okazjach, ale szczególnie butelka od Angelo Negro była dla nas objawieniem. Mocno zbudowane, aksamitne, z wyraźnymi akcentami orzechowymi i wręcz truflowymi po prostu nas uwiodło.  Co ciekawsze Roero Arneis jest też do kupienia w Polsce!

Drugim po winie wielkim atutem Piemontu są krajobrazy i małe miasteczka położone na szczytach łagodnych wzgórz. Szczególnie na wiosnę, gdy winnice i inne uprawy są przesycone świeżą zielenią jest to widok oszałamiający. Jesienią gdy winnice zmieniają kolory jest zapewne równie pięknie. Trzeba to sprawdzić! 

 

Z urodą tego regionu spotkaliśmy się już zaraz po przyjeździe. Alba to bardzo urokliwe miasteczko z zabytkowymi średniowiecznymi  budowlami, zacienionymi uliczkami i słonecznymi placami. Ale najciekawsi są mieszkańcy. Życie tak naprawdę rozpoczyna się tam późnym wieczorem, kiedy wszyscy wylegają na ulice, spacerują i gawędzą z sąsiadami i przyjaciółmi. No i oczywiście zaglądają do restauracji i winiarni aby uraczyć się lokalnym winem oraz zjeść coś smakowitego. A propos jedzenia - zarówno w Albie jak i w okolicach nigdy nie zawiedliśmy się na potrawach, które zamawialiśmy. Były one proste, ale jednocześnie wyrafinowane. Bardzo smakowały nam różne odmiany pasty, risotto, sałatki, a także ryby i owoce morza. Stanowiły one wspaniałe tło dla Nebbiolo czy Arneis!  Warto też nadmienić, że Alba to stolica białych trufli.

 

Przy okazji pobytu w Albie przekonaliśmy się naocznie jak silna jest potrzeba wymiany myśli, spostrzeżeń czy emocji pomiędzy mieszkańcami Piemontu. Nasz apartament, zresztą świetny, był zlokalizowany w samym centrum obok placu Pertinace, gdzie każdego wieczora gromadziła się miejscowa młodzież. Nie było tam jednak żadnych ekscesów, awantur czy hałasów. Dawał się  tylko słyszeć jednostajny szum setek a może nawet tysięcy rozmów. Mnie ten szum absolutnie nie przeszkadzał w zaśnięciu. Budziłem się tylko każdej nocy około 3 nad ranem gdy zanikał…

Alba otoczona jest wzgórzami pokrytymi winnicami. Na szczycie prawie każdego wzgórza zbudowano miasteczko, które istnieje dla wina i dzięki winu. Można do nich dotrzeć na różne sposoby: samochodem, autobusem, rowerem czy e-rowerem. Naszym zdaniem najlepszą opcją jest jednak spacer przez winnice. Czuje się wtedy i widzi najwięcej a odległości nie są duże. 

 

My odwiedziliśmy cztery takie miasteczka. Były to Barbaresco, Neive, La Morra i Barolo.   Wszystkie  te miejscowości to piękne średniowieczne miasteczka położone w samym sercu regionu Lange. W Barbaresco szczególnie polecam wejście na wieżę (jest też winda) i podziwianie pięknego  widoku na dolinę rzeki Tanaro i inne okoliczne miasteczka z zaśnieżonymi Alpami w tle. Z kolei Neive jest na liście najpiękniejszych miasteczek włoskich. Spacer po brukowanych uliczkach pomiędzy malowniczymi kamieniczkami i objawiające się co chwila widoki na piękne okoliczne wzgórza z kaskadami winnic to unikalna przyjemność.  Lunch w restauracji „DeGusto” w Neive też był świetny. Wracając do sposobu podróżowania, jeśli kogoś męczą długie spacery to niech sobie podróżuje inaczej. Ale jednej trasy nie powinien pominąć. To ścieżka łącząca La Morra z Barolo. La Morra to miasteczko wybudowane jeszcze przez Rzymian. Jest położone bardzo wysoko więc droga do Barolo wiedzie w dół oferując naprawdę niesamowite widoki na okoliczne wzgórza i winnice. Nadmienię jeszcze, że restauracja „Osteria More e Macine” w La Morra też nas nie zawiodła. Natomiast największą atrakcją  Barolo jest muzeum wina. Nie jest ono nowoczesne i ma bardzo staromodne eksponaty ale jest bardzo pouczające. Najważniejsze jest główne przesłanie - wino to jest sama esencja naszej cywilizacji i bez wina bylibyśmy pewnie nadal w jaskiniach… Najbardziej spodobał mi się cytat z Pasteura: “A bottle of wine contains more philosophy than all the books in the world.” Jakże prawdziwe!  Na parterze muzeum można też posmakować różnych wersji Barolo za niewygórowaną opłatą.

 

Na koniec chciałem jeszcze porównać Piemont z Toskanią.  W Toskanii byliśmy wiele razy.  Za każdym razem delektowaliśmy się winami opartymi o szczep Sangiovese pod różnymi postaciami jak również przepysznym jedzeniem. Tak więc w pełni doceniamy walory tego regionu. Ale również Piemont jest piękny i bogaty w świetne wina (moim zdaniem jednak lepsze niż toskańskie) a pozostaje jakby niedoceniany.  To prawda - nie ma tu Florencji, Sienny, Pizzy i innych wspaniałych miejsc, ale Alba i małe miasteczka na szczytach wzgórz są też bardzo urokliwe i warte odwiedzenia.  

Neive


Gorąco zachęcam do odwiedzenia Piemontu, do którego  zresztą jest dużo bliżej z Polski. 

Jerzy

La Morra

Komentarze

Imponujące. Jurek, jak zwykle doskonały. Zazdroszczę wam tego wyjazdu. W sensie pozytywnym oczywiście. Choć osobiście nie jestem zwolennikiem (czytaj fanem) Nebbiolo. Dla równowagi lubię Arneis. Pamiętam, że pierwsze wino z tego szczepu kupiłem od Pana Krzysztofa Lisa, który sprowadzał wina z małych włoskich winnic.

Super tekst. Bardzo interesujący. Fajnie, ze piszesz o mniej znanych winnych regionach i winach z tych regionów. Równie interesujący był Twój tekst o winach szwajcarskich. Zresztą odnajduję pewne podobieństwo pomiędzy winami piemonckimi i szwajcarskimi, może jeszcze austriackimi. Większość z nich maj jedną wspólna cechę, którą nazwałabym winną elegancją. Czekam na następny twój artykuł.

Dzięki za słowa zachęty! Następny tekst uzależniony jest od następnej wyprawy za winem. Jest taka w planach...

Zaloguj się aby skomentować ten tekst

Zaloguj się do serwisu aby obserwować aktywność innych użytkowników i odbierać od nich wiadomości.