Ta witryna wykorzystuje pliki cookie, dowiedz się więcej Zgadzam się

Toskania - Chianti - Kraj Białego i Czarnego Koguta.

 

Winne wspomnienie z wakacji


joannus_portret magnify Joannus

Chianti. W średniowieczu o tę piękną i żyzną prowincję toczyły spory dwa miasta - Siena i Florencja. Postanowiono spór rozstrzygnąć juz nie w krwawych bitwach, które wyniszczały oba miasta, ale sportowo: o pierwszym pianiu koguta z kazdego z miast wyruszy jeżdziec kierując się w stronę miasta przeciwnika - jaką drogę pokona, do tego miejsca sięgać będa wpływy jego miasta. Sieneńczycy wybrali w charakterze budzika pięknego, białego koguta, Florentyczycy - czarnego. Włosi uwielbiają podstępy... a Florentczycy zwłaszcza! Ich kogut miał przez tydzień oczy zawiazane czarną tkaniną - kiedy o północy odsłonięto mu je, zobaczył światło gwiazd i księżyca i zapiał, myśląc że to słońce! Jeżdziec ruszył z kopyta! Sieneńczycy nie wpadli na taki chytry plan i ich kogut zapiał uczciwie, o świtaniu. Konny ze Sieny dużo mniej więc drogi ujechał do zachodu i większość prowincji przypadła Florencji. I Siena podupadła, dziś liczy 48 tysięcy ludzi a Florencja aż 366 tys. Stąd większość win z Chianti ma znak Galo Nero - czarnego koguta.
Winnica Pian del Gallo pod Greve di Chianti, gdzie zostaliśmy zaproszeni na degustację, godzi te waśnie - ich wino Chianti Classico pieczętuje się kogutem białym, a wyborne Vin Santo, gęste, mocne, ciężkie, złote - robione z winogron, które jeszcze na krzaku zmieniły się w rodzynki - kogutem czarnym, a właściwie czarno-czerwonym. Do win z tej winnicy gospodyni podała pasta di oliva - pyszną pastę z malutkich, czarnych, esencjonalnych oliwek, placki focaccia - domowego pszennego chlebka i suszone na słońcu pomidory. W degustacji dzielnie sekundował nam synek Państwa Ambrosini - dwuletni berbeć. Z rozkoszą zjadał i oliwki, i pomidory, i parmezan, i... - "mam z nim kłopot" - uśmiechnęła się pani Beata - "muszę go bardzo pilnować, bo uwielbia wino! Raz dorwał się do kieliszka i gdybym w porę nie nadeszła..." Na pewno będzie z niego świetny winiarz - uznaliśmy zgodnie.
Wyszliśmy z saloniku Pian del Gallo z trzema wielkimi kartonami, w których pobrzękiwały butelki i słoiczki. Wino z tej winnicy ma lekki zapach kwiatu podobnego do irysa - krzak tych kwiatów rośnie za zakończeniu każdego rzędu winorośli, zamiast popularniejszych róż. Grona przejmują część ich zapachu. Vin Santo, które pilam, pochodziło z roku 1985! - z roku urodzin mojej starszej córki. Było nie do opisania szlachetne.
Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę.
Na zakończenie dodam, że nie umiem tak pięknie opisać smaku wina, jak Wy, Drodzy Forumowicze, bo JESZCZE się na winach nie znam - JESZCZE! - ale Wy podszkolicie mnie, prawda? :))

 

joannus_1 magnify

joannus_2 magnify

joannus_3 magnify

joannus_4 magnify

joannus_5 magnify

joannus_6 magnify

joannus_7 magnify

joannus_8 magnify

joannus_9 magnify

joannus_10 magnify

joannus_11 magnify

Chianti_kogut_joannus magnify

 

 

Komentarze

Toskania :))))))))))

Doszły foty!!! :))))))))))

A ten cudny domek ... mieszkaliście tam ? Jakiś namiar , ceny :) czy przypadkowe zdjęcia ?

Mieszkaliśmy w domu JESZCZE CUDNIEJSZYM! Ale ten był fantastyczny i polecam oba. Ten, gdzie mieszkaliśmy, pochodził z XVII wieku i były to dawne zabudowania gospodarcze dworu, w którym do dziś mieszkaja własciciele winnicy. O degustacji w tym "naszym" majątku nie napisałam, choć przeciez była! Tylko nie jako oddzielna wyprawa. Zaraz po przyjeździe dostaliśmy w prezencie kilka butelek wina, oliwę itd. Ten "nasz" majątek nazywał się Villa Collegalle. Zdjęć mam dziesiątki, chętnie, wręcz z rozkoszą prześlę na majla, bo były to piekne budynki i wnętrza, w większości pozostało w nich dawne wyposażenie - nasze łózka były nawet przykrywane XIX wiecznymi kapami obszytymi ręcznie tworzoną koronką! Serio! Ceny - jak to sobie dzis uprzytamniam - były NAPRAWDĘ bardzo przyzwoite, no nie mówię że jakoś za darmo, ale w porównaniu np. z Norwegią - za dużo mniejsze pieniądze kilka razy wyższy standard, czyli pałacyk kontra nędzny kemping. Chyba było jakoś w granicach 75-85 Euro za noc za cały apartament, który zajmował całe piętro kamiennego domku, dwa duże pokoje z kuchnią i łazienką, ok. 80 m. U Pani Beaty w Pian Del Gallo apartamenty były jeszcze większe i nawet trochę tańsze, chyba dlatego że nie były przy dworze, a przy domu. Zadzwoniłam tam przed chwilą, żeby się upewnić co do numeru, ależe odebrał mąż Pani Beaty i rzekł, że żona będzie "piu tardi" a moja znajomość włoskiego ogranicza się do kilku słow, to zadzwonię piu tardi i spytam jak tam sezon na pierwsze jesienne winobranie :))

Mmmm brzmi zachęcająco :) Jest tu opcja prześlij wewnętrzną pocztę ? Czy muszę wrzucać na forum na pożarcie przez roboty ?

Niestety nie mamy takiej wewnętrznej poczty. Mogę natomiast przesłać Wam nawzajem adresy mailowe, aby "roboty internetowe" nie miały z nich pożytku . Co Wy na to?

Ja jestem za :)

To dajcie adresy majlowe. Bo żeby się dogadać z mężem Pani Beaty, jak Ona jest w drugiej winnicy (tej z Villa Collegalle), już się zaczełam uczyć włoskiego. Po nauczeniu się uprzejmego zdania:"Posso parlare con la signora Beata?" otworzyły się klapki w mojej pamięci i wysypały co następuje: NON TI PREOCUPARE! ANDIAMO A BERRE UNA BIRRA! i inne, więc je szybko zatrzasnęłam :P

Ok, wysyłam.

Zaloguj się aby skomentować ten tekst

Zaloguj się do serwisu aby obserwować aktywność innych użytkowników i odbierać od nich wiadomości.