Wydawało mi się, że ten wątek już był omawiany, ale nie znalazłem takiej dyskusji na Forum. Siedzę sobie na lotnisku w Warszawie i miałem ochote na kieliszek wina przed wylotem. Nie jestem sknerą, ale targają mną nieprzyjazne do sprzedawców uczucia, kiedy widzę te ceny. W lotniskowej restauracji Krawczyk Sami Swoi mała butelka (0,25l) prostego Soave z 2008 roku kosztuje 59 zł. Jakość żadna, temperatura jak dla czerwonego wina i ta cena. Zgroza. Oczywiście jest wyjście zerojedynkowe - nie pić.