Skoro taka wola....
Jak wiadomo Piwnica pod Baranmi, to kultowe i znane nie tylko Krakusom miejsce spotkań bohemy i tym podobnych środowisk. Piwnica drzewiej była używana nie tylko do przechowywania i dojrzewania wina, ale również jako wyszynk boskiego napoju. W czasch jedynie słusznego ustroju, głównym trunkiem wzmacniającym gardła kabaretowe, tudzież ułatwiającym odbiór sztuki były destylaty wszelakiej maści. Od 19 listopada bieżącego roku w podwoje tego przybytku sztuki wróciły szlachetne napoje fermentowane, w pierwszej odsłonie te pochodzące z terenów umiłowanych przez miłościwe nam niegdyś panującego cesarza Franciszka Józefa.
Podczas ostatniej degustacji w tym słynnym miejscu (to ta sprzed tygodnia), gościliśmy przedstawiciela winiarni Dveri-Pax, Andreasa Jauschneg. A ponieważ odbywała się ona w przedświątecznym tygodniu, postanowiliśmy wspólnie z Moniką Bielka-Vescovi zaproponować winomanom degustację win pochodzących ze Stajerskiej Slovenii wraz z około-świątecznymi potrawami. Przedsięwzięcie o tyle trudne w realizacji, że Piwnica nie prowadzi pełnej działalności gastronomicznej. Zatem potrawy musiały być przygotowane poza lokalem, nadto niezbędne było zgromadzenie odpowiedniego "sprzętu" kuchennego umożliwiającego podanie nie tylko potraw zimnych, ale również kulinarnych propozycji w nieco wyższej temperaturze. To w pewnym sensie ograniczało również dobór potraw. Ich przygotowanie lub wykończenie odbywało się bowiem w tym samym pomieszczeniu co i sama degustacja, pod czujnym okiem konsumujących i degustujących. Dodatkowa trudność to równoległe "imprezy" w tym samym czasie - promocja książki i koncert jazzowy.
Scenariusz degustacji zakładał, że Andreas wprowadza w trans kubki smakowe winomanów, snując opowieści o odmianach, winnicy i winach, Monika dodaje trzy grosze odnośnie zamysłu połączenia, a w tym czasie wina wraz z przygotowaną potrawą lądują przed wyznawcami Bachusa. Korzystając z "gruzińskiego" dorobku, a także z polskiej literatury w tej materii, zachęcaliśmy zebranych do wznoszenia toastów na poziomie odpowiadającym miejscu degustacji. I nie chodzi tu o poziom pomieszczenia (piwnica :) ), lecz poziom merytoryczny. A było tak :
- Po części oficjalnej degustację rozpoczęliśmy winem Janez, do którego podaliśmy terrinę z wędzonego pstrąga. Janez to blend, w którego skład wchodzą Furmint (30%), Sauvignon Blanc (20%), Riesling (20%), Chardonnay(20%), Riesling Włoski (10%). Wino z odpowiednią porcją kwasowości, na tyle delikatne że nie zdominowało potrawy, ale również na tyle charakterne, że dotrzymało kroku słodkowodnej rybie sprawionej w wędzarniczym dymie.
- W drugiej odsłonie pojawiła sią roladka: wędzony łosoś ułożony na kremie chrzanowo-majonezowym w otulinie placka naleśnikowego. Towarzyszem tej potrawy był przytoczony przez Pana Szymona Sipon (czyli Furmint), wino które w ostatniej odsłonie Grand Prix Magazynu Wino zostało nagrodzone srebrnym medalem w kategorii win białych do 30 zł. Ciekawi byliśmy odbioru tego połączenia, bo jak wiadomo chrzan nie jest łatwą ingrediencją dla wina. W ocenach uczestników nie było jednomyślności, co dla nas oznacza, że połączenie nie było idealne. Będziemy poszukiwać dalej
.
- Odsmażane pierogi z grzybami i kapustą (których zapach nie wiem czy zwabił czy odstraszył Pana Szymona) zdaniem uczestników polubiły się z winem Admund Renski Rizling M. Zarówno potrawa jak i wino były wyraziste, ale ich charaktery dobrze współgrały nie tylko przy pierwszym łyku i kęsie.
- Do wina Admunt Chardonnay Vajgen podano tarteletki z kruchego ciasta wypełnione pastą z pasztetu borowikowego, ozdobione połówką orzecha włoskiego. Sama pasta ze swej natury była nieco mdła, ale orzech włoski nie był bynajmniej tylko ozdobą - z taniczną skórką okazał się dla tej przegryzki istotnym "dopalaczem". Wino zaś, beczkowe wprawdzie ale bez posmaku deski dębowej nasiąkniętej masłem, sprostało wyzwaniu dobrze balansując odczucia smkowe.
- Pierwsze z win czerownych to Benedict Red, stanowiące kupaż sfermentowanych soków z odmian Pinot Noir, Blaufränkisch i Zweigelt. Wino z istotną porcją tanin i kwasowości zdaniem degustujących sprostało pieczeni z karku wieprzowego, podanej z sosem kminkowo-cebulowym, złamanym serkiem mascarpone. Oczywiście danie podane na ciepło.
- Następna potrawa to sałatka makaronowa, która oprócz włoskiego conchigliette zawierała suszone pomidory ze słonecznej krety, wędzoną piers z kaczki oraz starty ser grana padano. A wszystko skropione oliwą z kreteńskich oliwek. Wedle opinii degustujących idealnie do tej potrawy pasowało wino Admund Modri Pinot, czyli Pinot Noir.
- Na deser podano piernik, niezbyt słodki, za to korzenny, któremu towarzyszyło wino Renski Rizling Izbor. Wino z późnego zbioru, słodycz również nie nadmierna a delikatna kwasowość współgrała z podanym ciastem. Niektórzy twierdzili, że było to połączenie najlepsze tego wieczoru.
W tej ostatniej kwestii - najlepszego połączenia - zdania były podzielone pomiędzy Janez, Pinot Noir, Admund Renski Rizling M i Renski Rizling Izbor. Zinterpretowałbym tę statystykę tak, że te cztery wina z potrawami były trafione. Pozostałe, choć poprawne, nie zachwyciły kubków smakowych naszych gości. To daje impuls do dalszych eksperymentów kulinarnych.
Atmosfera spotkania była sympatyczna, rozdano kilka win jako nagrody w konkursach. Między innymi wino lodowe, które Andreas przywiózł by podzielić się tym delikatesem z wybranymi, polskimi winomanami. Część uczestników pozostała jeszcze po spotkaniu degustacyjnym, by dopić wina opróżniając do końca butelki, a nawet skonsumować część nagród. Może to nie skromne z mojej strony, ale wydaje się, że było to udane spotkanie.
Dziękuję za zainteresowanie i pozdrawiam, życząc udanych połączeń świątecznych potraw z odświętnymi winami.