Przyznam szczerze, iż ani jedno ani drugie z powyższych walentynkowych propozycji, nie wzbudza mojego entuzjazmu. Żeby nie powiedzieć dosadniej.
Przede wszystkim obie propozycje koncentrują się na jedzeniu, którego proponowane ilości nie pozwolą, wydaje się, na cieszenie się ani winami, ani sympatycznym seksem, który winien być zwieńczeniem takiego wieczoru.
W pierwszym wypadku (amarone) wina są potraktowane byle jak, tak jak byśmy byli na portalu :
"zosia samosia gotuje łososia",
a nie na portalu meniącym się być winiarskim.
Co do drugiego autora natomiast (curiosum) to, już pierwsza "mądrość" dyskwalifikuje go totalnie. Królem afrodyzjaków świata jest Król Szampan. Koniec. Kropka. Proponowanie więc
"najlepiej nie szampan, bo jak ON będzie miał okazje błysnąć czym się cava różni od szampana, to ONA pomyśli, że ma klasę". jest zwykła paranoją. Jest paranoją z dwóch powodów. Po pierwsze, sympatyczniej jest kiedy partnerka myśli, iż jej
kawaler ma klasę, niż kiedy sądzi, że jej nie ma. Po drugie cava jest tylko substytutem szampana. To mi przypomina do złudzenia sytuację kiedy idzie się z damą do łóżka, po to żeby tam, na laptopie, oglądać filmy erotyczne.
Co do doboru win przez curiosum nie wypowiadam się, bo po prostu nigdzie nie spotkałem się z jednoznacznym stwierdzeniem, iż skutecznymi afrodyzjakami są biała beczkowana (?) rioja, ras braixas i młoda Langwedocja. Skoro nie wiem to nie komentuję.
Natomiast na sam koniec swojego postu autor funduje nam pasztet w postaci dwóch kardynalnych błędów, po jakich dama powinna zamówić taxi i SAMA udać się do domu !
1.
Dla NIEGO (dla kurażu) 20 ml dobrego armaniaka Jak policzyłem dżentelman ów, był już łaskaw łyknąć przynajmniej 3 kieliszki cavy (bo przecież chyba nie zamówił jej "na kieliszki" tylko całą flaszeczkę), min. 2 kieliszki białej riojy lub ras braixas i min 1 kieliszek młodej Langwedocji. Innymi słowy kiedy jeszcze na koniec "walnie sobie lufę", to może go to nauczy, iż nadmiar alkoholu przeszkadza w przyjemnym sexie. Ponadto usiłowałem sobie wyobrazić logistykę picia rzeczonej "lufki". W obecności damy ? żeby pokazać jaki to jestem macho ? Gruba niezręczność, żeby nie stwierdzić dosadniej.
Czy może "na zapleczu" ? Z kelnerem ?. Bez komentarza.
2.
BUTELKA MERLOTA na wynos. Dlaczego ? Nie rozumiem. Na takie "okazje" dom Perignon wymyślił Króla Szampana jakieś pięć wieków temu. I tyle.
Moje skromne doświadczenie podpowiada mi następujące menu erotyczne:
AA (Apéritif-Afrodyzjak)
- 1 butelka sensownego Jurançon
- 30 g. roztartego korzenia żeń-szeń
- 30 g. strączka wanilii
- 30 g. rabarbaru w cienkich plasterkach
- 30 g. startego cynamonu
Starannie wymieszaj wszystkie rzeczone ingrediencje, odstaw do macerowania w chłodnym pomieszczeniu na siedem dni, codziennie mieszając. Po tygodniu przefiltruj. Podawaj schłodzone do 10 st. C.
MENU EROTYCZNE
Apéritif: AA (jak wyżej)
Danie: półmisek owoców morza z Chablis Premier Cru
Deser: mus czekoladowy i dobrze schłodzony szampan brut.
Blanc de blancs albo
rosè.
Moja uwaga: Twarda, czarna i gorzka czekolada, uważana jest powszechnie za dość skuteczny afrodyzjak. Podając np. na deser, można ją doskonale połączyć z douro czy też z jakimś potężnym nowoświatowym cab-svgn (czerwone wino jest również dobrym afrodyzjakiem, ale pite w odpowiednim momencie). Dobre porto będzie też na miejscu.
Inne standardowe połączenia afrodyzjakowe to:
kawior + szampan
szparagi + nowozelandzki svgn-blanc
ostrygi + muscadet sèvre et maine sur lie, szampan, chablis premier lub grand cru moutarde de dijon (np. z delikatną jagnięciną) + czerwony burgund (mój "osobisty" faworyt to zawsze volnay)
v.