06.11.2008 23:06
Tym razem w „Eterii” tłum. Wszystkie stoliki zajęte. Nie wszystkie od początku wieczoru, ale nasi przyjaciele rezerwując dwa dni temu miejsca, zostali poinformowani, że to dwa ostatnie. Nasz stolik jest 8 osobowy, a powinien być 10. Może to my robimy taką frekwencję. Pan Szymon Kamiński wita gości jak zwykle serdecznie. Gospodarz lokalu jak zwykle przeprasza za spóźnialskich.
Zaczynamy od różowego Suikerbosch z RPA. Na razie bez potraw. A mają być staropolskie i smaczne. Po doświadczeniach z pierwszej degustacji jesteśmy nieco sceptyczni. Ale jak się później okaże niesłusznie. Ale wracajmy do wina. Nie jestem zwolennikiem win różowych, ale to wino dzisiaj nawet mi smakuje. Może to urok Pana Szymona został na mnie rzucony?
Różowe to tylko przygrywka, ale zwiastuje jedną wspólną cechę prezentowanych dzisiaj win. Wszystkie miały kontakt z beczką.
Przechodzimy do właściwej części wieczoru w towarzystwie pierwszej potrawy. A jest nią zupa rakowa. Niebo w gębie. Choć niektórzy narzekali na brak obecności raków w ich miseczkach, to ja nie mogę narzekać. Zupa świetna, raki, a właściwie szyjki rakowe, obecne. Do zupy podano Suikerbosch Chenin Blanc z Południowej Afryki. Znam to wino i uznawałem je za dobre, ale bez wzlotów. Dziś w towarzystwie zupy rakowej wydało mi się znacznie smaczniejsze. Czyli pierwszy test współistnienia potraw kuchni staropolskiej i win nowego świata zdany na piątkę.
Etap drugi to bliny z łososiem i Chardonnay Reserva 2005 od Casas del Bosque z doliny Casablanca w Chile. Wino mocno beczkowe o długiej końcówce bardzo dobrze łączyło się z blinami. Znów sukces.
Kolejna potrawa była testem. Dostaliśmy do spróbowania dwa wina – Merlot od Casas del Bosque z 2005 roku i Carmenere Reserva z 2006 roku od producenta o nazwie Sutil. Oba wina chilijskie. Do win podano na jednym talerzu pasztet i pieczony schab. Nasze zadanie poległo na spróbowaniu które wino bardziej smakuje nam do pasztetu, a które do schabu.. I tu dało o sobie znać różne podejście do tego tematu. Bo jak wiadomo można dobierać podobne z podobnym albo szokować przeciwieństwem. Jako znany konserwatysta i człowiek spokojny wybrałem pierwszą metodę. Merlot z pasztetem pasował mi znakomicie, a nietypowe, jak na moją znajomość win, Carmenere (wyczuwałem w nim suszoną śliwkę), świetnie komponowało się ze schabem.
Ostatni akcent degustacji to argentyńskie wino Carrascal od Weinerta, który staje się moim ulubionym producentem z Argentyny. Wino delikatne, powiedziałbym, że „suche”, bardzo dobrze pasowało do podanej z nim sarniny. Kolejne trafienie w dziesiątkę.
Na koniec wieczoru podano szarlotkę z nalewką. Szarlotka była świeża. Nalewka mogła być staropolska.
Podsumowując, był to udany wieczór. Szef kuchni dał popis na wysokim poziomie (ach, gdyby tak było codziennie) i należą mu się za to duże brawa. Jak zwykle duże brawa dla Pana Szymona Kamińskiego za znakomity dobór win do potraw i przede wszystkim za wypowiadane z niezwykła swadą, a przede wszystkim z głęboką znajomością tematu, komentarze.
Z niecierpliwością czekam na kolejną degustację organizowaną przez Vin de Siecle. Podobno, w związku ze wzrastającym zainteresowaniem, ma się odbyć w nowym miejscu.
Jeśli tylko zostaniemy zaproszeni to damy znać Klubowiczom o czasie i miejscu tego spotkania.