Strona główna Członkowie Klubu Kontakt Zaloguj
     
 

Wasze komentarze - Komentarze do "Felieton Tadeusza Kuncy pt. "Kocie siuśki w kieliszku""

Zobacz komentowany obiekt

02.11.2009 22:45

Kolejny ciekawy, nietuzinkowy felieton. Ku przestrodze "niby ekspertom". Podzielam pogląd autora, że wino to sprawa bardzo indywidualna. Ekspert jest po to, aby otwierać krainę wina dla wszystkich zainteresowanych. Tych co patrzą na wszystkich z góry i próbują narzucać swój jedynie słuszny pogląd nie cenię.
Tak naprawdę to nie dotyczy tylko winiarstwa... Ot taka refleksja.

08.11.2009 23:10
Przyznam się że wina które pachnie kocimi siuśiami wolałbym nie pić, a zwłaszcza nie wąchać... Zdecydowanie wolałbym wino pachnące mokrym psem - podobną są takie, a jako zdeklarowany psiarz ten zapach lubię :) Tylko że dla mnie, jako profana, większość win pachnie i smakuje - winem. Panu Tadeuszowi dziękuję za to że oddaje szacunek takim jak ja "maluczkim" którzy po prostu lubią wino i chcą się nim cieszyć, a nie chcą i/lub nie potrafią wdawać się w spory na temat mokrej ściółki i kiszonej kapusty.

23.11.2009 21:07
Kocie siuśki :) hehe. Ma Pan poczucie humoru. Pozdrawiam

27.11.2009 11:28
Bartku ja też uwielbiam psy - a więc ich zapach także :) Jestem, tak jak Ty za winem pachnącym jak mokry pies a nie jak kocie siuśki (kota też mam i wiem co to oznacza) :)

27.11.2009 18:48
Kochani, traktujecie ten tekst zbyt dosłownie. Dla mnie liczy się przesłanie, a użyta do tego metafora jest tylko narzędziem.

02.12.2009 16:19
Felieton znakomity, ale cóż się dziwić, skoro znakomity jest Autor!
Dla mnie wynika z niego jeszcze jeden morał i to w cale nie w tonie żartu. Aby nabrać biegłości i pewnej ogłady w ocenianiu wina potrzeba cały czas uczyć się zapachów. Wąchać swojego psa i to co narobił kot. Podnieść z ziemi mokry kawałek wapiennej skały. Zniżyć się do poziomu mchu i głęboko wciągać zapachy ściółki, siana, świeżo koszonej trawy, kwiatów i kwiatuszków. I rzecz druga - nigdy nie będzie degustował ten, kto delektuje się winem siedząc z narzeczoną na kanapie przed kominkiem, albo co gorsza - telewizorem. Wino nie wymaga intymności, ale "liturgii". Magia wina to opisanie słowami wrażeń zmysłowych. Każda butelka, każda skrzynka wina w piwnicy powinna być okazją do spotkania z ludźmi, do otwarcia się na radość bycia w gronie przyjaciół czy innych współbiesiadników.
Język opisu wina bywa czasem nazbyt poetycki. "Czuję zapach sieni w małym myśliwskim domku gdzieś w Piemoncie; po obejściu wałęsają się psy, które właśnie wróciły z polowania, a gospodyni w błękitnym fartuchu smaży na blasze konfitury ze śliwek." Jeśli jest to w miarę celne, to jeszcze pół biedy. Najczęściej jednak widać i słychać zwyczajny przerost formy nad treścią, albo ukrywanie braków w nomenklaturze enologicznej. Czasami trafiają się zaskakujące ciekawostki, jak choćby piszącemu te słowa, gdy na poważnej degustacji wymknęło mu się pod adresem pewnej sherry: "To wino jest jak kobieta, z którą miło by było spędzić jeden wieczór, ale na pewno nie całe życie..."

02.12.2009 22:27
Panie Szymonie, jestem po raz kolejny pod dużym wrażeniem. Rzadko zdarza się, żeby dwóch tak znamienitych ekspertów wypowiadało się tak zgodnie na tak ważny temat. Podziwiam osoby, które potrafią mówić o winie w tak bezpretensjonalny i jednocześnie fachowy sposób. Chapeau bas!

09.09.2010 14:50
Peter Mayle się kłania. Z której książki? "Dobry rok"? "Jeszcze raz Prowansja"? Juz nie pamiętam. Hmmm.

12.09.2010 13:11
Słynne "kocie siuśki" - gdy zaczynałem pracę z winem usłyszałem określenie "nosa" S.B. jako "kocie siki na agreście, czasem z nutą wiejskiego obejścia" to się nazywa "obrazowy" opis. Co do nut zapachowych i ich opisów to powinniśmy jak Krzysztof powiedział traktować je raczej z dystansem (tak jak ten artykuł), przecież nie chodzi oto że wino "pachnie jak...", tylko że nuty zapachowe "są podobne do zapachu...". Każdy ma inne możliwości odczuwania oraz nazywania zapachów. Jeśli chodzi o przytoczone możliwości to najważniejszy jest trening.......więc trenujmy z zapałem!

22.02.2011 02:23
Oj tak trening by się przydałzbieram się juz parę miesięcy, żeby pobiegać po dziale owoce/warzywa/zioła :) , kocich siuśków na szczęście nawąchałem się juz aż nadto ..a mokrego psa nie chce czuć za nic w Świecie :) , ale to co daje nam wino, możliwość szukania i oby jak najczęściej znajdowania cudownych zapachów to jest właśnie w nim bezcenne :) , co do opisów Piemontu :P, nie raz zdarza mi się przysiąść przy różowym winie i wspominać "poranek na tarasie w La Cadière-d'Azur" ...

Przy okazji Panie Szymonie, jeśli to Pana własne zdanie "– To wino otwiera się porzeczką. – Mówi ekspert, a ty spuszczasz głowę zakłopotany, bo od zawsze myślałeś, że korkociągiem." czapki z głów, dawno się tak nie uśmiałem w środku nocy ! :)


Nie możesz dodawać nowych wątków
Nie możesz dodawać nowych postów
Nie jesteś moderatorem