Wydaje mi się, że trzeba trochę wina wypić :) , żeby móc na ten temat dyskutować.
Wyobraźmy sobie podanie wytrawnego średnio-drogiego wina ( powiedzmy 60-100 zł ) na przysłowiowych imieninach u cioci , a zaraz potem lub co gorsze przedjakieś półsłodkie za 15 zł ... macie 95% głosów za tym za 15 zł , choćbyście powiedzieli , że wytrawne było jeszcze tańsze np. za 13 zł :P
Czyli:
- po pierwsze zależy kto degustuje ( kiperzy z PT się nie popisali w każdym razie :))
- po drugie cena nie zawsze oznacza jakość ( miałem wątpliwą przyjemność pić wina za ok. 100 zł, nie warte 20 zł i jakoś cena nie wpłynęła na mój osąd i takie za 30 zł np. Moraw, za które lekko zapłaciłbym 2 razy więcej )
"Wino tanie i drogie smakuje tak samo"?
Drodzy Klubowicze!
A co Wy na ten temat sądzicie?
Ludzie się oszukują sądząc, że drogie wino jest lepsze od taniego - wykazały badania Richarda Wisemana, psychologa z Hertfordshire University. Jego zdaniem, na ocenę wina wpływa głównie jego cena, a nie smak. PAP - Nauka w Polsce, www.naukawpolsce.pap.pl Źródło: http://supermozg.gazeta.pl/supermozg/1,91626,9454763,Wino_tanie_i_drogie_smakuje_tak_samo.html#ixzz1K9Uje2A |
Komentarze
Zgadzam się z poprzednim wpisem, przetestowałem w życiu już chyba dobrze ponad 1000 win i jako fizyk z wykształcenia mogę powiedzieć, ze korelacja ceny do jakości jest dość niska. Dobra opinia trendsetterów np. Roberta Parkera pozwala podwoić cenę butelki w następnym roczniku, choć generalnie wina w cenie powyżej 10 euro u producenta są zwykle techniczne bardzo poprawne, co nie znaczy że muszą nam smakować.
Ponadto charakterystyczny jest fakt, że ślepe degustacje bardzo często demaskują znane drogie wina.
W zeszłym roku w Burgundii na degustacji u Patriarche piłem wszystkie burgundy Grand Cru w cenach od 100 Euro w górę. Żaden nie powalił mnie na kolana, ale może też dlatego, że tej klasy wina miałem w ustach po raz pierwszy. Tekst z Rejsu, że lubimy to co znamy chyba okazał się wtedy boleśnie prawdziwy.
Na rynku polskim wina francuskie i włoskie są mocno przeszacowane, a Nowy Świat generalnie proponuje bardzo dobrą relację ceny do jakości. Shiraz z Australii zawsze zrobi furorę na niedzielnym grillu z karkówką.
Bardzo podoba mi się opinia Johna Cleesa z Monthy Pythona: dobre wino to takie co nam smakuje.
Ja też mam kilka win w cenach circa 30 złotych, które piję regularnie zamiast wody do posiłków.
Ja też przeprowadzałem takie eksperymenty na swoich gościach każąc im rozpoznać,które wino to Egri Bikaver z supermarketu a które to Brunello. Ja nie wiem jak to można zrobić żeby nie rozpoznać 'myszy" w winie z fabryki ale rezultat mojego testu był rzeczywiście około 50%/50%.
Co ciekawsze, John Cleese w swoim filmie "Wino dla skonfudowanych" pokazuje, że nie każdy jest w stanie odróżnić wino białe od czerwonego tylko na podstawie smaku...
To wszystko wskazuje tylko na ułomność naszych zmysłów, nic innego. To, że wino tanie może być dobre to wręcz super, takich szukamy. To, że wino drogie może być słabe to skandal. Ja się z opinią Johna Cleese-a zupełnie zgadzam. Dobre jest to co nam smakuje. W moim przypadku niestety jakoś tak jest że jednak droższe mi bardziej smakują... Również na slepo.
W ogóle to warto byłoby zrobić osobny wpis w ocenianiu win - grupa w cenie do 30 zł i oceniona np. od 6 punktów w górę, koniecznie z podaniem źródła nabycia. Użytkownicy portalu mogliby wtedy zaoszczędzić nieco grosza przy codziennym kieliszku do obiadu.
Te badanie świadczy o tym że 50% ludzi nie ma bladego pojęcia o winie.
Ciekaw jestem jaki wynik miałoby tego typu badanie dotyczące np. kawy?
hmm...Zapewne tak samo.
Moim zdaniem wszyscy ludzie w świecie, tak znawcy, jak nie znawcy win, postrzegają je w taki sam sposób. Różnica zaś tkwi w tym, iż osoby należące do pierwszej z tych grup tzn. tzw. znawcy, posiadły wiedzę czego szukać w swoim kieliszku wina, w jaki sposób tego szukać, jak znaleźć i w jaki sposób o tym wszystkim opowiedzieć.
Innymi słowy znawcy posiedli takową wiedzę, natomiast nie-znawcy jej nie posiedli. A raczej jeszcze jej nie posiedli. Wiedza takowa jest nad wyraz radosna, łatwa i przystępna, ale oczywiście o ile nie robi się z niej fetysza wiedzy tajemnej i nie owija otoczką fałszywego snobizmu.
v.
Weźmy też pod uwagę sposób degustowania wina, przez osoby nie zainteresowane tematem, Panie i Panowie cofnijmy się w początki naszych ekscytacji, kieliszek napełnić do 3/4wypić duszkiembez wąchania bez oglądania ,., i co ?' wchodzą równie dobrze ... co te z najwyzszej półkina początku część miała "duży moment skrętu", jak to jedna z naszych szacownych koleżanek napisała ... gdy nie szukamy w winie niczego , tylko je pijemy wręcz żłopiemy :) lepiej zapadnie w pamięć takie zwykłe półsłodkie ...