Ta witryna wykorzystuje pliki cookie, dowiedz się więcej Zgadzam się

Międzynarodowe Dni Wina w Jaśle 2013 - relacja



Podkarpackie miasteczko Jasło, jak co roku o tej porze, było świadkiem najazdu. Nie były to jednak wrogie wojska, a rzesze winomanów, którzy przyjechali tutaj z jednego powodu – Międzynarodowych Dni Wina, które uświetniły zakończenie lata swoją VIII edycją. Podczas dwóch dni oprócz degustacji win polskich i zagranicznych od 32 producentów, uczestnicy mieli okazję wziąć udział w komentowanych degustacjach win polskich oraz węgierskich, które prowadzili kolejno Wojciech Bosak i Zbigniew Ungeheuer. Naturalnie nie zabrakło także możliwości spróbowania lokalnych przysmaków, na przykład proziaka (tzw. chleb ubogich, przyrządzany z mąki i sody oczyszczonej, która kiedyś była zwana prozą, stąd nazwa tej potrawy).

 

Na Plac Bartłomieja, gdzie znajdowały się stoiska producentów, nie sposób było wejść bez odstania swojego w kolejce, jednak kiedy już dostałem się do środka, swojsko brzmiące nazwy winnic dały przyjemnie uczucie, że ten weekend nie pozostanie bez znaczenia dla polskiego winiarstwa.

 


 

Zaledwie dwa dni nie starczyły, żeby porozmawiać z każdym winiarzem i zdegustować jego wina, jednak spośród tego, co udało mi się spróbować podczas tego wyjątkowego weekendu, postanowiłem opisać kilka stoisk, gdzie z uwagi na wysoką jakość win i nie tylko zatrzymałem się na dłużej.

 


 

Winnica-legenda – Golesz. Nie mogło zabraknąć Romana Myśliwca, twórcy wymienionej winnicy, odznaczonego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, który dodatkowo od burmistrza Jasła otrzymał dwie złote monety, zwane Goleszami. Poradniki dla winiarzy i jego wkład w rozwój polskiego winiarstwa są nieocenione. Na najbardziej obleganym stoisku podczas całego festiwalu zdegustowałem Cuvee Muscat 2011, które odznaczyło się dobrą równowagą, ziemistymi nutami w aromatach, a całość została zgrabnie spięta wyraźną kwasowością, której nieco brakowało w Cuvee 2011, wydało się raczej zamknięte i pozbawione wyraźnych aromatów i smaków (może należy dać mu trochę czasu?). Przechodząc do słodyczy – Elmer 2011 w którym pełno było akcentów miodu spadziowego, w ustach były wyraźnie krzemowe i soczyste, a FrontHer 2009 był nieco ubogi w aromatach, jednak dość wyraziste akcenty w ustach balansowały na graniczy goryczy i słonych nut. Winnica Jasiel, po sąsiedzku, miała nie lada wyzwanie sprostać powodzeniu kontrowersyjnej mieszanki Seyval Blanc i Jutrzenki. Niecodziennie spotyka się w winie nuty wędzonej słoniny z dodatkiem wibrującej kwasowości i smacznym finiszem.  Tuż obok Winnica Jana, projekt Jana Kruczaka, wyróżnia się nowatorskim podejściem do Hibernala; wino z rocznika 2012 było finezyjne z dobrze zaznaczoną kwasowością, ponadto wyczuwalne były świeże nuty brzoskwini, dość orzeźwiające. Zachęceni powodzeniem swoich małych prób z uprawą winorośli, państwo Ligęzkowie założyli Winnicę Mieszko z której czerwone wina powinny być przykładem, jak w południowym klimacie naszej kraju zrobić dobre wina, mowa w szczególności o Regencie z 2012 roku. Dawno nie degustowałem wina z tak przedziwną mieszanką aromatów lukru i tytoniu, jednak dodatek nut utlenionych sprawia, że nie jest to wino dla każdego. Leon Milo 2012 z winnicy Krokoszówka Górska był jednym z lepszych win festiwalu z uwagi na soczystość czerwonych owoców buchającą z kieliszka, która nie mogła pozostać niezauważona, a dodając do tego niemal idealną równowagę dla pewności oglądałem butelkę z każdej strony, tak dla pewności, że to polskie wino. Winnica Węgrzyn i Marszałek 2010; zwarte wino, treściwe, całkowite przeciwieństwo mnóstwa win, które dają wrażenie, iż są rozwodnione, dobrze zbalansowane, mnogość nut czarnego bzu, ma dopiero trzy lata, ale potencjał na kolejne trzy jest spory.

 

Często podczas tego festiwalu padało pytanie o dostępność tych win na rynku. O ile liczba producentów, którzy mogą legalnie sprzedawać swoje wina jest wciąż zatrważająco niska, o tyle nadal problem produkcji pozostaje aktualny. Jeśli na przykład Winnica Węgrzyn produkuje niecałe 100 butelek wina rocznie, rozmawianie o wolumenie sprzedaży mija się z celem, gdyż takie wina pozostają lokalną ciekawostką, choć ich jakość jest wcale niemała.  Oprócz polskich win uczestnicy mieli także okazję zdegustować wina z Czech, Węgier oraz Słowacjii. Szczególnym zainteresowaniem cieszył się producent Petreny z Egeru.

 



Chciałbym, żeby w niedługim czasie obok przeróżnych Malbeków, Chardonnay, Merlotów, Shirazów, Barolo,  burgundów, Bordeaux, szampanów, porto, mader i drogich win z Ribera del Duero znalazła się półka z Polskimi Winami. Ale nie takich patykiem pisanymi, odrzutów z kadzi, które nie nadają się nawet do malowania płotu. Pełnoprawnych win – z nazwą szczepu, rocznikiem, zawartością alkoholu, cukrami, kwasami, nazwą winnicy, tym wszystkim, co na świecie jest normą. Obserwując wkład Romana Myśliwca i garstki winiarzy, dziennikarzy oraz bloggerów w zmianę obecnego stanu rzeczy, zdaję sobie sprawę, że takie marzenie nie jest złudne.

 

Portal Nasze-wina.pl objął patronat branżowy nad Międzynarodowymi Dniami Wina w Jaśle.


tekst i foto:  Michał "WineMike" Misior


Komentarze

Zaloguj się aby skomentować ten tekst

Zaloguj się do serwisu aby obserwować aktywność innych użytkowników i odbierać od nich wiadomości.