Mirosław Dziekański
Samochodem do winnic Europy.
Przedstawiam krótką relację z podróży do Włoch odbytą według artykułu z Magazynu Wino „Samochodem do winnic Europy”. Po przeczytaniu kilku artykułów wybór trafia na opowieść Andrzeja Daszkiewicza. Z magazynem Wino na kolanach jedziemy do Włoch, rejon Alby. Tytuł „Barolo i Barbaresco w krainie skarbów” przerobiłbym na : „Krainę zamków i zapomnianych rycerzy”. Oba tytuły oddają urok widoków z gór Langhe na liczne zamki z wieżami. Dopiero tam na miejscu można się naprawdę wczuć w atmosferę dawnych bajek o smokach, rycerzach i królewnach więzionych na szczytach wież. Za każdym razem z miejsca widokowego liczyliśmy ile naraz widać zamków. Potwierdzamy, iż opisany w artykule rejon, to istny labirynt dróg i nieskończonych serpentyn w górę i w dół. Pełno znaków sugerujących zakładanie łańcuchów w porze zimowej. Zatrzymujemy się w Albie w pensjonacie San Lorenzo. Pokazujemy artykuł z adresem hotelu. Obsługa robi kopię na pamiątkę. Jesteśmy w samym centrum miasta Za spokojnie to nie jest, bo pokój mamy od ulicy i z rana słychać samochody służb miejskich i dostawcze. Ale urok miejsca pozostaje nam w pamięci. W Albie polecamy restaurację Osteria Nova. Trzeba być punktualnie o 20,00 lub wcześniej zarezerwować stolik, koszt około 40 Euro za dwie osoby z winem. Jedzenie domowe bez karty, na start wędliny, na deser deska serów - polecamy. Kolejne urokliwe miejsce to gospodarstwo agroturystyczne producentów wina - rodziny Rivetto (tydzień dla dwojga 400Euro). Dostajemy przepiękny pokój z widokiem na zamek w Serralunga. Śniadania zawsze zaskakują dopiero co wyjętymi z pieca bułeczkami, wyborem serów oraz własnej roboty przepysznymi powidłami. Wczasy jak u babci na wsi, tylko kur i krów brakuje. Atmosfera rodzinna, przyjacielska. Miejsce godne polecenia jako punkt wypadowy na cały region Piemontu. Zwiedzanie winnic dobrze rozpocząć od biura turystycznego w Albie, skąd wyszliśmy z wcale pokaźną kolekcją map, informatorów o producentach win, o restauracjach i innych wartych zwiedzenia miejscach. Na podstawie ich lektury planowaliśmy nasz pobyt dzień po dniu. Ciekawie też było po prostu poddać się nastrojowi i po zdobyciu góry z posadowionym na niej miasteczkiem La Morra odwiedzać poszczególne miejscowości w zasięgu wzroku, enoteki, sklepy producentów i samych producentów. Większość wizyt wymaga uprzedniego umówienia się. Polecamy również enotekę w regionie Roero w Canale. Ciekawe miejsce i wina trochę tańsze niż z Barolo czy Barbaresco.
U rodziny Rivetto degustowaliśmy wina prosto z beczek. Miło było słuchać Enrico, który trochę po polsku, trochę po angielsku prezentuje swoją piwnicę, wina i ciekawie opowiada o trudach pracy na niesamowicie stromych, prawieże pionowych, obrośniętych krzewami winogron stokach. Kolejny producent to Palladino w sąsiednim miasteczku Serralunga - własne małe muzeum, ciekawe wina. Polecam też odwiedzić piwnice producenta Gigi Bianco w Barbaresco, który posiada jedynie 3 ha winnic.
Panie Andrzeju - dziękujemy za pomysł i te kilka wskazówek jak podróżować po Piemocie. Dodałbym, iż warto czytać ogłoszenia o fiestach odbywających się w okolicznych wioskach. Z pewnością będę wspominał jedną z takich fiest jako pierwszą dla mnie okazję spróbowania czarnego ryżu. Inna fiesta to wspólne biesiadowanie przy stole z dwoma włoskimi rodzinami z którymi dzięki energicznym wymachom rąk i malunkom na papierowym obrusie świetnie się porozumiewaliśmy. Należy też wspomnieć iż w Sinio jest słynny, podobno godny polecenia miejscowy teatr. Niestety nie mieliśmy okazji obejrzeć żadnego spektaklu. Polecam również książkę wydaną w kilku edycjach językowych „A Wine Atlas of the Langhe”. Książka zawiera sporo informacji, wspomnienia ludzi – mieszkańców Piemontu od dziecka pracujących przy produkcji wina, zdjęcia tych wszystkich miejscowości, które należy odwiedzić.
Wakacje naprawdę pełne uroku, ciekawych spotkań, wspaniałych win. Dziękuję.
Mirosław Dziekański
|