Ekspert Winezji, Tomasz Kolecki-Majewicz, przedstawia:
Na Majówkę!
Tomasz Kolecki-Majewicz
Nareszcie! Najwyższy czas! To już zakrawało o brak humanitaryzmu! Co takiego? Aura oczywiście! Wielkanocny dyngus z gradem w tle i szukanie zajączków w ogrodzie zasypanym śniegiem? To nie są przyjazne człowiekowi zjawiska. Ale nic to! To już za nami!
Teraz, razem ze słoneczkiem i zielona trawą, przyszedł czas na to, co „tygrysy lubią najbardziej”. Grillowanie! Na maksa! W najlepszym towarzystwie. Długo. Różnorodnie.
I tu dotknijmy stereotypu o winach do grilla. Ileż to już wersji słyszeliśmy? Choć większość i tak traktuje o jakimś cukrze i w ogóle łatwiźnie. O losie! Przecież na ruszt każdy kładzie coś innego. To, co mu najbardziej pachnie. Jeden spiecze jarzyny, drugi bezlitośnie wytopi tłuszcz z pętek „wursta”, a trzeci położy nad rozżarzonym węglem kawały mięcha: karkóweczkę, boczuś, jagnięcinę itp. I niby do wszystkich ma pasować to samo? I to w smaku banału słodyczy? Od kiedy? Pytam się: od kiedy?! Jasna sprawa – nikomu nie próbuję zabronić takich mariaży. Jeśli tylko dla niej, czy dla niego, jest to „niebo w gębie’ , to niech tak będzie. . Jednak każda z tych potraw – tak z grilla, czy patelni, ma swoje ulubione połączenia z winem. Karkóweczka z lekkim Chianti, kawałek wołu lubi Malbecki, itd.
Nie wahajcie się więc i próbujcie znaleźć najlepsze pary dla zrumienionej ogniem strawy. Albo dwóch par. Albo trzech. W końcu jak mówi wiekowa mądrość ludowa: „rutyna może zabić największe uczucie…”