"Nie walczymy tylko o Francję – walczymy o szampana” - Winston Churchill.
Istnieje taki zakątek w Europie pomiędzy Wogezami i Kanałem Północnym określany mianem „Fatal Avenue”. Mowa o większej części północnej Francji oraz Niderlandach, które tworzą najniebezpieczniejszy i najbardziej krwawy padół łez na tym świecie. Na tamtejszych terenach odbywało się tam tak wiele walk zbrojnych, iż dziwnym jest występowanie tam jakiejkolwiek roślinności.
Jedną z głównych ofiar ścierających się wojsk w najbardziej krwawej części Europy był region Szampanii. Właśnie przez obszar produkcji najwspanialszych win musujących na świecie przedzierały się liczne wojska - począwszy od Hunów, którzy zawrócili dopiero w Chalons w 451 roku naszej ery aż do aliantów, którzy na przełomie 1944/45 roku zmusili hitlerowskie armie do powrotu nad Ren.
Bezbronne Hautvilliers zostało przynajmniej siedem razy dewastowane przez różne wojska, a ostatecznie jako-takiego spokoju zaznało dopiero po atakach francuskich rewolucjonistów, którzy zniszczyli tamtejszy klasztor wraz z wirydarzami i okalającymi budowlę ogrodami. Ostał się tylko mały kościół, który obecnie jest często odwiedzany przez turystów. Nie kto inny jak właśnie Napoleon ze swoją armią wybijał z głów Prusom, Rosji i Austrii podbicie Francji. Wojska Bluchera ostatni raz widziano uciekające w popłochu przez winnice w Rheingau nad Renem. W samej Szampanii Reims, Brienne, winnice Aube i Cote de Sezanne były świadkami waleczności armii napoleońskich.
W czasie I wojny światowej mocno ucierpiała katedra w Reims, a straty widoczne są do dziś. Miejscowi dbają, aby zarówno o katedrze, jak i budynkach wokół Epernay nikt nie zapomniał. Mawia się, iż linia frontu w czasie I WŚ nigdy nie przekroczyła Reims, ponieważ wojska niemieckie (pogardliwie określane mianem „les boches”) bały się wkroczyć w głąb miasta. Piwnice pełne win stały się schronami dla ludności cywilnej.
Odwiedzający Szampanię z pewnością widzieli mnóstwo nazw wykutych w kredowych miękkich ścianach w Crayeres. Na wielu znajdują się malunki francuskich, a nawet amerykańskich żołnierzy. Choć może to zabrzmieć dość sentymentalnie, jednak wojacy Napoleona chętniej stawiali czoła wrogim armiom z myślą o obronie „świętej ziemi francuskiej”.
W V akcie „Henryka V” konstabl francuski, Charles d’Albert, napomina króla Francji, aby wykorzystał wino w propagandzie, jednak władca odpiera, iż mogłoby to przynieść hańbę, a Francja utraci prawo do nazywania się krajem cywilizowanym:
“And if he be not fought withal, my lord, Let us not live in France; let us quit all And give our vineyards to a barbarous people.” (..) “Dieu de batailles! where have they this mettle? Is not their climate foggy, raw and dull, On whom, as in despite, the sun looks pale, Killing their fruit with frowns? Can sodden water, A drench for sur-rein’d jades, their barley-broth, Decoct their cold blood to such valiant heat? And shall our quick blood, spirited with wine, Seem frosty?”
W 1415 roku królowie angielscy byli właścicielami całych hektarów w Bordeaux, Gaskonii oraz nad Loarą. W tym samym czasie diuk burgundzki, Jan Nieustraszony (syn Filipa) miał kontrolę nad Cote d’Or. Wszystkie wymienione winnice w późniejszych latach należały już do jego syna, wliczając to Szampanię i Rodan. Technicznie ostatnim regionem władał z Wiednia, kiedy już uzyskał tytuł dauphina. Stąd wzięło się odniesienie do delfinów w Alpach Wysokich, co więcej, motyw ten używany jest przez wiele winnic w czasach obecnych. A kiedy Anglicy zaczęli stopniowo opanowywać Francję, Joanna d’Arc na polecenie niekoronowanego jeszcze Jerzego VII udała się do oblężonego Orleanu. Północna i południowa Francja znalazła się pod władzą angielską i burgundzką – Anglicy rządzili stolicą, a Burgundczycy Reims...
tekst: Michał "WineMike" Misior
źródło i foto: Drinks Business
|