tłumaczenie artykułu: Wine Review: Polish pleasures The Czech Republic's northern neighbor offers burgeoning vineyards By John & Helena Baker
"Hic sunt leones," czyli "tu żyją lwy," tak kartografowie zwykli byli opisywać białe plamy średniowiecznych map. Polska kryje w sobie wiele niespodzianek, które czekają na nieświadomych niczego, winnych odkrywców, ale lwy raczej do nich nie należą. Natomiast jedno jest pewne – nie brak tu działalności winiarskiej.
Jak to możliwe, że Republika Czeska uznawana za najbardziej wysunięty na północ winiarski przyczółek sąsiaduje od północy z krajem, w którym uprawa winorośli kwitnie już na około 1000 hektarach? Tłumaczenie wszystkiego globalnym ociepleniem mija się z celem, jako że Polska ma wielowiekowe tradycje winiarskie, sięgające hen, poza czasy gospodarczej niedoli, spowodowanej wojnami w XVII wieku.
Winnice rozsiane są po całym kraju, na przykład w Lublinie, Krakowie, daleko na północy, u wybrzeża Morza Bałtyckiego i na zachodniej granicy z Niemcami. I właśnie ta ostatnia jest największą niespodzianką. Przed II Wojną Światową Grünberg było największym regionem winiarskim Niemiec, obejmującym 2000 hektarów winnic, na obszarze których znajdowała się pierwsza i najbardziej ceniona w Europie Środkowej winnica, produkująca wyborny sekt, założona w 1826 roku przez Augusta Gremplera.
Jak to się stało, że Grünberg należał do Niemiec? Otóż jednym ze skutków wojny były przesunięcia granic, nie tylko niemieckich, ale i granic krajów znajdujących się po drugiej stronie żelaznej kurtyny.
Dla Polski oznaczało to przesunięcie na zachód, wskutek czego kraj wchłonął znaczny kawałek pokonanych Niemiec, w zamian za co Związek Radziecki zagarnął jej wschodnie terytoria, które obecnie znajdują się na terenie Ukrainy. Teren ten objął Mołdawię i, o ironio, Zaleszczyki, słynne winiarskie miasto przygraniczne, będące wówczas wiodącym regionem winiarskim, na którym od wieków spokojnie żyli Polacy, Żydzi i Ukraińcy. Polaków zmuszono do emigracji na zachód, a z kolei niewielu ze znacznej niegdyś populacji Żydów przetrwało obóz zagłady w Bełżcu.
Grünberg natomiast stał się Zieloną Górą i stopniowo, po wysiedleniu ludności niemieckiej i z nastaniem komunizmu, winiarstwo w regionie zanikało aż do lat 60-tych, kiedy to znikły ostatnie winorośle. Dużo prościej było sprowadzać wina z Węgier i Jugosławii. I tak, do 1990 roku polskie wina przestały znaczyć cokolwiek w winiarskim świecie, a ich jakość spadła na łeb na szyję.
Jeśli zaś chodzi o odrodzenie, to już prawie trzydzieści lat, odkąd słynny guru polskiego winiarstwa, Roman Myśliwiec, zwany Dionizosem z Jasła, posadził pierwsze winorośle na Podkarpaciu w południowo-wschodnim zakątku kraju. Bardzo szybko doszedł do wniosku, że przyszłość winiarstwa w Polsce należy w dużej mierze do nowych krzyżówek (mieszańców złożonych) i odmian odpornych na chłody i mróz, takich jak Rondo, Maréchal Foch, Seyval Blanc, Regent, Aurora, Jutrzenka i Solaris, które lepiej radzą sobie w polskich warunkach klimatycznych. Napisał nawet na ten temat książkę pt 101 Odmian Winorośli. Roman Myśliwiec żyje z produkcji wina, a jego podstawową działalnością jest eksperymentalna szkółka winorośli, która może testować do 200 odmian w tym samym czasie.
Mimo że jakość win nadal jest nierówna, wielu winnych entuzjastów idzie w jego ślady. Winiarstwo stało się modne wśród elity polskiego biznesu. Przykładem może być Winnice Jaworek - winnica założona w 2001 roku przez odnoszącego sukcesy przedsiębiorcę, początkowo jako hobby, która w tej chwili obejmuje 23 hektary i gdzie odważnie uprawia się tradycyjne odmiany winorośli. Kolejną jest Pałac Mierzęcin, winnica znajdująca się na terenie kompleksu pałacowego, obok niedawno zrekonstruowanego luksusowego hotelu i spa, prowadzona przez enologa Piotra Stopczyńskiego, który szkolił się w Kalifornii (Palacmierzecin.pl).
Ceny polskich win w miejscowych sklepach są stosunkowo wysokie, od 200 do 300 koron czeskich (34 do 50 zł) za butelkę, co odpowiada mikroskopijnej produkcji krajowej w liczbie 30 000 butelek.
W lutym 2011 winem uznanym przez słynną czeską degustatorkę i krytyka winiarskiego Helenę Baker i jej męża Johna za białe wino miesiąca został Riesling 2010, Lech & Ewa Jaworek, Winnice Jaworek, Dolny Śląsk, Polska. Wino zostało przez nich opisane jako: rarytas o słomkowym kolorze z największej i prawdopodobnie najlepszej polskiej winnicy, w nosie bogactwo egzotycznych aromatów, koronkowa mineralność, a nawet delikatna nuta benzyny. W smaku wyborne brzoskwinie, morele, cytrusy, kwiaty rumianku i limony typowe dla tej szlachetnej odmiany.
Katarzyna
Źródło:
http://www.praguepost.com
|