na podstawie artykułu Gregory'ego Dal Piaz
Postanowienia noworoczne... Jak co roku, znakomita większość z nas postanowiła lepiej o siebie zadbać, co w wolnym tłumaczeniu, zwykle znaczy – schudnąć.
Zazwyczaj w pierwszym odruchu postanawiamy zrezygnować z wina. Jednak zanim podejmiemy tak drastyczne decyzje, powinniśmy wziąć pod uwagę kilka faktów. Zmniejszenie ilości spożywanego alkoholu na pewno jest wskazane, ale wiele badań medycznych dowodzi, że alkohol pity z umiarem to nieodłączna część zdrowej diety. Do tego dochodzi jeszcze kilka czynników przechylających szalę na korzyść picia wina właśnie.
Taniny na pusty żołądek
Taniny w czerwonym winie to podstawa. Wzbogacają strukturę wina, to im wino zawdzięcza ten charakterystyczny, ściągający smak. Pijąc wino o dużej zawarości tanin dosłownie czujemy odrętwienie wewnętrznych ścianek jamy ustnej i języka, oraz uczucie ściągania i wysuszenia na zębach, dziąsłach i języku.
A teraz wyobraźmy sobie co się dzieje w żołądku, jeśli pozwolimy sobie na lampkę wina przed kolacją. Taniny znów wkraczają do akcji, poddając ściany żołądka swemu magicznemu działaniu, ściągając je trochę i bardzo możliwe, powodując, że czujemy się mniej głodni jeszcze zanim spróbowaliśmy któregokolwiek z pysznych dań.
Im wolniej jemy tym lepsza koordynacja na linii żołądek-mózg
Od dawna wiadomo, że jemy oczami. Do tego wniosku dochodzimy zwykle już po zbyt obfitym posiłku, kiedy nasz żołądek dopiero zarejestrował coś, czego psotny umysł był świadom od jakiegoś czasu – uczucie nadmiernej sytości.
Kluczem do zsynchronizowania obu poziomów percepcji jest wolniejsze jedzenie. Sposoby na osiągnięcie celu są różne: dokładne przeżuwanie, czy kilka małych dań zamiast jednego ogromnego. I tu okazuje się, że kieliszek wina do posiłku może okazać się wskazany.
Nie znaczy to, że mamy przepłukiwać gardło po każdym kęsie, ale delektować się jednym kieliszkiem cały posiłek. Smakowanie, uważne analizowanie jak wino rozwija się z czasem, w rezultacie daje żołądkowi czas, by zdążył zakomunikować mózgowi, że czas przestać jeść zanim pękniemy.
Małe co nieco ku pokrzepieniu duszy
Kawałek wyśmienitej czekolady sprawia nam o niebo większą przyjemność niż cały blok średnio smacznej. Kilka cieniutkich plastrów najlepszej wędzonej szynki bije na głowę kilogramy zwyczajnej, przynajmniej jeśli chodzi o pokarm dla ducha. I chociaż jemy głównie po to, by przeżyć, to rozważając diety, oczywistym jest, że przechodzimy na inny poziom.
Zaspokajanie emocji to kolejny powód, dla którego napychamy brzuchy. Nikt nie chce żyć o samej owsiance, ale wędzony łosoś to co innego! Kieliszek wybornego wina, które skłania do refleksji, to więcej niż dodatkowe kalorie dodane do posiłku. Tenże kieliszek wina uczyni posiłek wyjątkowym, doda głębi zwyczajnemu zaspokajaniu głodu i sprawi, że jedzenie stanie się dużo przyjemniejsze. I to nie dzięki zawartości alkoholu w winie, o nie.
Jedzmy uważniej
Dobieranie wina może skłonić nas do zwrócenia większej uwagi nie tylko na to co pijemy, ale też na to co i jak jemy.
Zwyczajne napoje raczej nie skłaniają nas do przemyśleń na temat doboru potraw. Dynamika zaczyna się zmieniać, gdy do równania wprowadzimy wino. Bez względu na to, ile czasu zajmie nam dobór wina do potraw, już myśląc o tym więcej uwagi poświęcamy posiłkom, a tym samym lepiej zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego co wędruje do żołądka.
A takie podejście ma aż dwie dobre strony. Po pierwsze, zaczynamy gotować używając lepszych, zdrowszych produktów, a po drugie wkładamy więcej wysiłku w przygotowanie posiłków, uważniej zastanawiamy się nad tym, co jemy, a także nad ilością, nie tylko jakością spożywanych produktów.
Badania dowodzą...
Badania opublikowane w czasopiśmie Archives of Internal Medicine (Archiwum medycyny Wewnętrznej) pokazują, że "Podczas 12,9 lat obserwacji, kobiety, których waga w momencie rozpoczęcia badania była w normie, a które potem spożywały niewielkie albo umiarkowane ilości alkoholu mniej przybrały na wadze i występowało u nic mniejsze ryzyko nadwagi, czy otyłości niż u osób niepijących."
Oczywiście na takie wnioski mogło mieć wpływ wiele czynników. Co ciekawe, zdaje się to odnosić tylko do kobiet i ma wiele wspólnego z tym jak kobiety i mężczyźni traktują alkohol jako składową diety. Kobiety raczej zastępują kalorie w jedzeniu kaloriami alkoholu częściej niż mężczyźni, którzy po prostu dorzucają kilka browarów do codziennego menu.
Raczmy się więc winem... z umiarem, może taka dieta zadziała? Czy da się zrzucić kilka kilogramów regularnie delektując się winem?
Katarzyna
Źródła:
http://www.snooth.com
|