Zgadzam się z WineMike'iem , bo ja też mam problem z droższymi winami. Z mojego doświadczenia wynika, że np. w przedziale 50 - 150 zł można trafić na wina przeciętne ale i bardzo dobre, a więc bardziej decyduje znajomość producenta i regionu niż wartość butelki do oszacowania relacji jakości do ceny. Jeśli chodzi o wina w cenie od 150 zł w górę to bardzo rzadko mnie rozczarowały, może z wyjątkiem niektórych szampanów.
Drogie wina
Kto da więcej? Mam problem z drogimi winami. Bynajmniej nie chodzi o to, iż piję ich za dużo (raczej nie grozi), czy też za mało (może?). Kłopotu nastręcza sama definicja, bo co to znaczy „drogie wino”. W znanym kawale jeden pan w celu wynagrodzenia przegranego zakładu ma kupić drugiemu wino. „Ale – zaznacza drugi – takie drogie, za 10 zł”. Stwierdzenie podobne do tego, które zasłyszałem jakiś czas temu na degustacji „poniżej 100 zł nie ma dobrego wina”. Osoba je wypowiadająca przynajmniej zaznaczyła pułap cenowy, który dla niej jest wyznacznikiem jakości. A gdybym na sklepowej półce zmienił cenę z 20 zł na 200 zł? Nie zmieniłoby to zawartości butelki, a osoby nie znające fachowej terminologii używanej na etykietach zapewne omijaliby ją szerokim łukiem. Siła sugestii? Kiedy śledzę notowania win en primeur, czy też ceny starych roczników na londyńskiej giełdzie Live-Ex, gdzie dysponując odpowiednią kwotą można nabyć winne białe kruki, zadaję sobie pytanie „kto da więcej?”. Istnieją takie wina, które z definicji muszą być drogie. Włoskie supertoskany, węgierski 5-cio i 6-cio puttonowe Tokaje, francuskie premier cru i grand cru, hiszpańskie gran reservy od uznanych producentów czy też portugalskie porto, którego wielkie liczby na etykiecie nie oznaczają ilości procentów. W kontrowersyjnym eksperymencie starano się udowodnić, że konsumenci nie widzą różnicy pomiędzy drogim a tanim winem i równo połowa sądzi, że ma do czynienia z wyjątkowo drogim winem, gdy druga nie pozostawia na nim suchej nitki. Gdybym za mało namieszał, dodam jeszcze, że drogie wina nieraz stają się „drogimi” po przekroczeniu granicy lub kilku. Winiarze często narzekają, że sprzedają wina po 2-3 euro, gdy w kraju sprzedaży kosztują one 20 funtów czy też 100 zł i więcej. Ale są wina, które już w winnicy, czyli teoretycznie najtaniej, potrafią kosztować niemałe pieniądze. Na przykład chęć zakupu wina Opus One z winnicy Roberto Mondaviego to wydatek rzędu ponad stu dolarów. Mało? Vega Sicilia Unico z hiszpańskiej Ribery del Duero będzie nasza za ponad tysiąc złotych. Kogo jeszcze stać? Można ustawić się w kolejce po legendarne Romanee-Conti, które – oczywiście po odczekaniu nawet i kilku lat – będziemy mogli sobie sprawić za niecałe 10 000 Euro. Z drogimi winami mam problem, ale, jak mawia znajomy „tanie wina są dobre, bo… „ znacie resztę? WineMike |
Komentarze
Ale czy drogie to znaczy dobre?Wazne zeby po wypiciu byc zadowolonym i z przyjemnoscia powrocic do wina.